Jesień zdecydowanie nie jest moją
ulubioną porą roku. Temperatura spada tak szybko jak liście z drzew,
a deszcz pojawia się częściej niż przewidują to telewizyjne prognozy pogody.
Nie, zdecydowanie nie przepadam za jesienią, choć kwitnące w maju kasztanowce
nadal zachowują swój urok nawet o tej porze roku.
Do tej pory pamiętam, jak będąc
małą dziewczynką biegłam na cmentarz (tak, dokładnie) zbierać kasztany i wracałam
z całą ich torbą oraz kieszeniami
wypchanymi po brzegi. Ważny był każdy z
nich, każdy miał do spełnienia jakąś rolę. Szczególnie fajne były te kasztany,
które nie były do końca dojrzałe i przez pewien czas były tak jakby w
łaty. Jak się łatwo domyśleć powstawała z niego kasztanowa krowa.
A Wy jakie macie sposoby na przetwanie jesieni?
Dzieciństwo - to były czasy! Ja pamiętam jak robiłam naszyjnik z kasztanów. Był mega ciężki, ale byłam taka dumna z siebie, że go zrobiłam, że przez trzy dni chodziłam w nim dosłownie wszędzie.
OdpowiedzUsuńCześć! Właśnie niedawno problem jesieni poruszałam na swoim blogu :) Sprowokowałam czytelników, by napisali, co w jesieni może być dobrego (po to by uświadomili sobie, że ma ona również dobre strony), a potem sama wykonałam listę rzeczy za które jesień da się lubić. Może też zrób taką listę, a zobaczysz, że ta pora roku nie jest taka zła? :)
OdpowiedzUsuń